poniedziałek, 8 grudnia 2008

Monday - the day I hate

Nienawidzę poniedziałków. Szczególnie tych, w które spóźniam się na zajęcia. Dzień przywitał mnie nad ranem szarymi chmurami. Jak na złość czego bym sobie dziś nie wymyśliła to każdy krzyżuje mi plany. Jednym z czynników jest dzisiejsze wyjście na spektakl. Bo niby jestem humanistką, bo my niby elita i nam wypada. Ja szczerze pieprzę co w takim przypadku mi wypada a co nie! I nie wciskajcie mi tu kitu, że nie mam racji. Nie róbcie z nas wszystkich do cholery znawców sztuki i miłośników kultury. Ja może i jestem, ale nie jak się mnie zmusza. No, ale cóż.. pójdę jak ten kozioł ofiarny, wysiedzę swoje i wyjdę.

1 komentarz:

Ona pisze...

Ajćno to widzę, że Pani ma dziś nienajlepszy humor. Jakoś przeżyjesz słońce :) Zleci nawet nie zauważysz kiedy ;) Mój za to zaczął się lekko, ale rozwinie się na maxymalne obroty :P. Tak więc pora do nauki, buuu :(