czwartek, 27 września 2012

O czym marzą kobiety

Ostatnio koleżanka poruszyła ciekawy temat: czego pragną kobiety? I spytała mnie, o jakim facecie marzę. Nie zajęło mi to wiele czasu. Wszystkie pierdoły typu "książę na białym koniu" rzuciłam dawno w kat, bo i dawno przestałam być małą dziewczynką, a stałam się kobietą-realistką. Każdy z nas ma wizję partnera idealnego, takiego, który rusza nas w 100%. Ale przecież to tylko fetysz czy upodobanie. Jakiego faceta szukam? Normalnego. No, może czasem popieprzonego, ale w porządku wobec mnie. Nienawidzę ludzi leniwych i niedbających o siebie. Nie mówię tu o cotygodniowych wizytach u kosmetyczki. Faceci: woda, perfumy, fryzjer i sport nikomu jeszcze wielkiej krzywdy nie zrobiły. A najgorsze co może być to rozwalony w fotelu facet zmęczony nic nierobieniem, z piwem i chipsami, z wielkim mięśniem piwnym. No ja piernicze. Słysze wiele historii od koleżanek na ten temat. Zazwyczaj kończą się outem rzeczonego mężczyzny za drzwi. I myślę, że cholernie słuszne. No i inteligencja. Znam powiedzenie, że "facet powinien być głupszy od kobiety". Spoko, rozumiem, tylko żeby nie skończyło się na relacji: Ty vs. ameba, bo tak się dalej nie pociągnie.
A teraz ciekawy fakt, który zauważyłam ostatnio. Masz 21,22,23 lata? Jesteś z facetem min. rok? Zaręcz się! Przecież to takie popularne. No ludzie, to jest jakaś paranoja. Ja rozumiem, że może być true love na wieki, ale nie wydaje Wam się, że jeśli nie jesteście do tego zmuszani, mamy XXI wiek to po cholerę tak się śpieszyć? Przecież jeśli jest Wam "przeznaczony" to Wam nie spierdzieli od tak. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie oznajmienie wszystkim "jesteśmy zaręczeni" to obietnica ślubu, a nie "chodzenie", które zerwę...bo tak i już. Jeśli jednak uważacie to za level up, pierścionek, gratulacje znajomych i "chodzenie" to I don't want to live on this planet anymore.