poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Czy ja wiem...

Nie, właściwie to jestem pewna, że nie wiem. Nie wiem co mysleć, ciągle się martwię. A i bok częściej boli, choć dość słabo jak na jego możliwości. Nienawidze tego uczucia. A wszystko toczy się w mojej głowie. Ech, brat ledwo daje radę z tym wszystkich, choć coraz lepiej mu idzie, ojciec ma operację, a matka...jak to matka. W moim mózgu toczy się zażarta bitwa na smierć i życie. Wyższą koniecznością jest wszystko obmyslić na tyle skrupulatnie żeby nic nikomu się nie stało. Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Niestety nikt nie wie co to jest ta wyższa konieczność i jak zatrzymać toczący się proces zagłady". Ostatnio nie mam żadnych refleksji na żaden temat. Brakuje mi tego. Mm czasem takie, jakby to nazwać, złote mysli. Myślę, że nawet całkiem trafne. Ostatnio nie mam prywatności. Nawet czasu na nią nie mam. A czasem mam nawet za dużo czasu, tak dużo, że możnaby go kroić nożem na kawałki. Ale co zrobić z tak dużą ilością czasu szczególnie gdy wszystko co ważne, pilne i potrzebne już dawno zrobione? Pozostaje tylko patrzeć się w sufit i wzdychać. Żartuję. Pozostaje tylko zaprzątnąć czymś głowę na tyle mocno by nie mysleć o tym, że można robić coś innego. Wiem zawiłe. Dzisiaj raczej pieprzę tak bez sensu bo... bo dziwnie mi. Tak jak dawno dziwnie nie było. I nie jest to ani skrajnie złe ani skrajnie dobre uczucie. Tylko co z nim zrobić? Zakopac po łóżkiem? Schować do szafy? Zamknąć w łazience? Chyba trzeba je przeczekać lub rozstrzygnąć

niedziela, 26 kwietnia 2009

A kiedy przyjdzie maj

Kończy się kwiecień. Za kilka dni rozpocznie się maj. Miesiace mijają jeden po drugim. Jeszcze chwila i skończy się szkoła. A potem już tylko odwalić 3 klasę i zdać maturkę. Ale po co ja wybiegam tak daleko myślami? Teraz najważniejszy jest nadchodzący maj. Poczyniłam już starania w jego sprawie. Wypełniłam go dwoma ważnymi rzeczami a mianowicie: pierwsze primo zapisałam się nareszcie na kurs prawa jazdy - los pokaże co dalej) a po secundo muszę zabrać się za dalsze organizowanie mojej osiemnastki, czeka mnie jeszcze sporo roboty. Świeci słońce, drzewka się zielenią - to jednak ożywia i każe pędzić do roboty. Jak się przyłożę - to i wyrobię się ładnie ze wszystkim. Kto wie może już we wrzesniu (lub ewentualnie wcześniej) zobaczę w swojej ręce nowiutkie, błyszczące prawo jazdy? ;) Miło by było :)

wtorek, 21 kwietnia 2009

Enough

Jeden dzień i mam dość. Szcerze i otwarcie - dość. Nie mam siły do tego. Chciałam spokoju a dostałam coś kompletnie innego. Jestem zła jak osa i mam chęc pozabijać wszystkich w koło. Grrr. Niech mnie ktoś przytuli - jakby to powiedział osioł w Shreku. Furia, zło, zmęczenie, rezygnacja - tak można opsiać mój stan. I tak naprawdę - dupa blada. Nie potrafię pisać kiedy jestem zła. Sorry, to tylko taki potok słów. Potrzebuję rozmowy.

Oh brother I can't, I can't get through
I've been trying hard to reach you 'cause I don't know what to do
Oh brother I can't believe it's true
I'm so scared about the future and I wanna talk to you
Oh I wanna talk to you
Coldplay - Talk

niedziela, 12 kwietnia 2009

Wesołego :]

Wesołego jajka kochani :)
życzy Maxiara

czwartek, 9 kwietnia 2009

Czego chcieć więcej?

Była gwiaździsta noc. Biegła brzegiem morza. Chłodny wiatr muskał jej nagie ramiona ostrym podmuchem. Perlisty śmiech rozbijał się o wysoki klif. Była taka szczęśliwa. Zmęczona opadła na rozgrzany popołudniowym słońcem piach. Ręce bez trudu zatopiły się w miliardzie maleńkich ziarenek. Jasne włosy rozsypały się wokół głowy. Średniego wzrostu chłopak położył się obok niej. Na sam jego widok dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze piękniej a oczy nabrały blasku. Wtuliła się w jego ciało. Czego chcieć więcej? Zamknęła zielone oczy. Zasnęła.
Bo tak naprawdę czego chcieć więcej?


Czas teraźniejszy. Natomiast notka może się skojarzyć z czymś napisanym bardzo dawno temu. I ma się kojarzyć choć ta jest kompletnie o czym innym. Styl identyczny. Kto znał tamtą - ten zrozumie.

Natchnięte chęcią usłyszenia morza.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Fotografia.

Wczoraj przeglądając magazyn fotograficzny, urzekły mnie zdjęcia przepełnione emocjami, fotografie przedstawiające zwykłych ludzi. To niesamowite, że fotografowie (bo nie chodzi mi tylko o fotografików) potrafią znaleźć, w prostej i kompletnie zwyczajnej sytuacji, coś godnego do uwiecznienia. Mnie wydaje się to okropnie trudne. Zrobić zdjęcie czemuś co jest zwyczajne i wprawić tym w osłupienie masę ludzi. Kiedy wracajac po południu autem rozejrzałam się po ulicach zauważyłam że mnóstwo takich zdarzeń po prostu nas otacza. Trzeba tylko patrzeć. Trzeba otworzyc oczy...po czym otworzyć oczy raz jeszcze. Nie patrzeć przez pryzmat nijakości i stereotypów. Być niewzruszonym wobec trendów i narzucanych przez ogól kanonów. Być sobą. Zastanawia mnie co czuje fotograf. Może niesamowitość zatrzymanej przez siebie chwili? Może to, że kiedyś jego zdjęcie zrobi wrażenie na kimś ważnym i wypromuje go na szczyty sławy? Może, że robi coś dobrego i wspaniałego. Mnie chyba nigdy nie będzie dane poczuć tego tak naprawdę. Mimo, że złapię aparat i pstryknę kilka fotek. Nie będzie w tym magii. Do tego potrzeba talentu i zmysłu. Chcę tu kogoś zacytować: "lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku/ tak smaku /
w którym są włókna duszy i chrząstki sumieni". I chociaż strasznie nie lubię Herberta, to raz zgadzam się z nim w zupełności.